18 lipca 2014

6. Ognista

- I całe szczęście, że tam jakaś skóra wisiała, to pomyśleli, że skoczyliśmy i nawet nie przeszukali okolicy. Z resztą, było późno w nocy – Astrid opowiadała Valce – W lesie ciemno, tak, że nic nie widać, tylko na ścieżce jeszcze jako tako się szło, bo księżyc akurat świecił – westchnęła.
- Nie powinniście chadzać sobie tak w nocy bez smoków. Zwłaszcza teraz, kiedy ci piraci siedzą nam na karku – ostrzegła ich wyglądając przez okno i zerkając na słońce. Było już około południa. - No… zbierajcie się już. Chyba, że chcecie się spóźnić na zgromadzenie? – uśmiechnęła się w stronę Czkawki i Astrid.
- Mamo, a ty nie idziesz z nami? – spytał Czkawka, potykając się, kiedy Valka popchnęła go.
- Mam zbyt dużo spraw na głowie, poza tym obiecałam Chmuroskokowi, że polecimy na ryby – powiedziała, wyciągając ich na dwór – Poza tym muszę zanieść noże do naostrzenia do Pyskacza.
- W takim razie, do kolacji! – zawołała Astrid – Dzisiaj u mnie! – dodała wskakując na Wichurę i startując, równocześnie ze Szczerbatkiem i Czkawką na jego grzbiecie.
- O! Na pewno przylecimy! – odkrzyknęła jej Valka, kiedy byli już w powietrzu.
- Będzie kurczak! – zdążyła jeszcze krzyknąć Astrid, ale matka Czkawki prawdopodobnie już tego nie usłyszała. Choć, kto wie? Ta kobieta była pół-dzika, zachowywała się niczym smok.
- Ciekawi mnie jak ludzie zareagują na ten incydent? – Czkawka zastanowił się na głos.
- Zapewne będą wzburzeni. Z resztą, kiedy nie są? – zapytała z rozbawieniem. Czkawka skinął w jej stronę ręką, przytakując.
- Racja. No i… trzeba będzie to ogłosić – wskazał na pierścionek na palcu Astrid. Klejnot migotał w południowym słońcu.
- Z jednej strony pewnie się ucieszą z drugiej…
- Wesele równa się wydatek – dokończył Czkawka – ale to nie oni płacą, tylko my…
Astrid zamilkła na te słowa. Czkawka zauważył jej zatroskaną minę. Chciał zapytać o co chodzi ale smoki już lądowały. Zsiadając z grzbietu Szczerbatka zmienił tryb protezy na „chodzenie” i podał ramię Astrid. Razem przeszli przez wielkie dębowe drzwi, strzegące wejścia do Twierdzy.
***
- Przecież to jest skandal! – krzyczał Sączyślin Jorgenson, ojciec Sączysmarka – Ci piraci za bardzo zaczynają się rządzić! Próbować zabić naszego wodza? Skandal! – powtórzył tak jakby zebrani wokół stołu ludzie go nie słyszęli.
- Racja! Trzeba ich stąd wykurzyć! – przytaknął mu syn.
- Nie ma mowy, żebym oddała Perseę w ich ręce! – Inge skoczyła w stronę swojej smoczycy. Verkel, spięty, położył dłonie na blacie stukając paznokciami.
- Oczywiście, to wykluczone – potwierdził Sączyślin – Trzeba znaleźć inny sposób – rzekł. Verkel odprężył się, Inge wróciła na swoje poprzednie miejsce. Wikingowie uczestniczący w naradzie przytaknęli mu, wpatrując się w Czkawkę, siedzącego pośród swoich ludzi jak równy z równymi.
- Mam pomysł, ale uznacie go za szalony… - zaczął.
- Jak zawsze! – zaśmiał się Eret, gdzieś pośród zgromadzonych. Niektórzy parsknęli Siechem, inni tylko kiwali głowami. Pomysły Czkawki, choć były ryzykowne, zazwyczaj wypalały, więc ludzie przyzwyczaili się już do brawurowych akcji i niestandardowych planów.
- Sądzę, że trzeba zrobić prowokację – nagle wtrącił się Verkel.
- Nie o tym myślałem – rzucił Czkawka – Uważam, że najzwyczajniej w świecie trzeba z nimi porozmawiać…
- Próbowałeś już i nic to nie dało! – blondyn wrzasnął zdenerwowany – Tylko szkoda naszego czasu. Eyck jest obłąkany, chce smoka Inge i przy okazji waszych smoków, mówiłem już to!
- Spokojnie, rozumiemy, nie musisz krzyczeć! – upomniała go Astrid, siedząca obok Czkawki – Choć pomysł z prowokacją, całkiem niezły. Przynajmniej wykurzylibyśmy ich ze statku, ale również uważam, że trzeba jeszcze raz spróbować rozmowy. Może się uda…
- Nie uda się – podsumował Verkel.
- Jeśli będziesz to w kółko powtarzać, na pewno tak będzie –skomentowała Szpadka.
- Co na to starsi wikingowie? – spytał Czkawka. Starszyzna poruszyła się, szeptają między sobą. Po chwili przemówił Pyskacz.
- Również uważamy, że trzeba spróbować rozmowy.
- W takim razie ustalone – podsumował Czkawka – Czy leci ktoś jeszcze oprócz mnie i Szczerbatka?
- Ja mogłabym polecieć – zaproponowała Astrid – Razem z Wichurą.
- Astrid, oni próbowali nas zabić – zaczął wódz Berk – Wciąż uważają, że nie żyjemy… nie sądzisz, że to mogłoby, no nie wiem…
- Przyprawić ich o zbiorowy zawał? – spytała. Rada parsknęła śmiechem.
- Choćby i tak.
- Co to w tym złego, przecież chcemy się ich pozbyć.
- Ale…
- Czkawka, nie ma ale – przerwała mu – Ja lecę, Wichura też. Ktoś jeszcze? – spytała patrząc po zgromadzonych.
- My! – ryknęła Szpadka podnosząc rękę razem z Mieczykiem.     
- Ja! – pisnął Śledzik – Sztukamięs przyda się trochę ruchu.
- I ja – dodał Sączysmark. Za nim powtórzył również Eret.
- Ja – powiedziała cicho Inge i wstała.
- Nie – zatrzymał ją ręką Verkel.
- Chce przy tym być! Przecież tu się o nas rozchodzi, Verkel. O nas i o Perseę. Jeśli ty się boisz, to chociaż pozwól mnie!
- Nie boję się – warknął na nią – On nas zabije, kiedy nas zobaczy…
- Zabije czy nie zabije, to dotyczy naszej sprawy i nie pozwolę by ludzie, którzy udzielają nam TYLKO – mocno podkreśliła to słowo – gościny, poświęcali się w naszej sprawie. To my ściągnęliśmy na nich szaleńca i Łowcę Smoczych Głów i to my powinniśmy go zabrać ze sobą spowrotem!
Na jej mocne słowa sala ucichła. Wszyscy wpatrywali się w Inge. Z jej oczu biła odwaga, łzy już dawno zniknęły, choć wciąż miała podkrążone oczy. Odgarnęła do tyłu rozpuszczone, rude włosy, które wyglądały teraz niczym ognista aureola. Nawet jej brat musiał jej przytaknąć, uginając się pod ognistym spojrzeniem.
- W takim razie ja też lecę – szepnął cicho, korząc się przed siostrą – Nie pozwolę, żeby cokolwiek wam się stało…
- I słusznie – odparła chłodno Inge, siadając.
- W takim razie – wtrącił się Czkawka, bacznie obserwując rodzeństwo – Polecimy jutro rano.
Zebrani chcieli już odejść, kiedy Czkawka zatrzymał ich jeszcze na chwilę.
- Czekajcie… chcę wam jeszcze coś ogłosić. Właściwie to „chcemy” – spojrzał na Astrid i ujął jej rękę. Zarumieniła się – Otóż – spojrzał na zebranych – Wczoraj oświadczyłem się tej oto kobiecie i zostałem przyjęty – para wstała, wciąż trzymając się za ręce – Astrid Hofferson, oficjalnie, pytam cię jeszcze raz. Czy zechcesz zostać moją żoną?
- Moja odpowiedź jest niezmienna – odrzekła, pocierając kciukiem jego nadgarstek – Zawsze i wszędzie – dodała. Rada ożyła gromkimi wiwatami, klaskając i wykrzykując pozdrowienia w stronę Czkawki i Astrid.
- Wiwat narzeczeni! – krzyknął Pyskacz
- Wiwat! – odkrzyknęli mu pozostali- Niech żyje przyszła młoda para! Wiwat!

***
Czkawka siedział na łące ze Szczerbatkiem ciesząc się popołudniowym słońcem. Wylądowali na jednej z pobliskich wysepek, niedaleko Swędzipachy. Chłopak wyjął plik kartek, dobył kawałek węgla i zaczął już setny raz rysować swojego smoka. Nigdy mu się to nie znudzi. Szczerbatek z każdym rokiem coraz bardziej go zadziwiał. Od kiedy stał się alfą pięć lat temu, w towarzystwie innych obcych mu smoków był bardzo poważny. Na zabawę pozwalał sobie tylko w towarzystwie przyjaźniących się z nim smoków: Wichury, Sztukamięs, Hakokieła, Jota i Wyma a także Czaszkochrupa, który należał do Ereta.
Teraz smok odpoczywał, rozłożywszy się na trawie. Delikatnie przysypiał. W pewnym momencie błękitny motyl przysiadł mu na nosie. Parsknął, próbując go odgonić, jednakże owad nic sobie z tego nie robił. I dobrze, bo Czkawka miał przynajmniej kolejny ciekawy rysunek w kolekcji.
Na północy pojawiła się mała, niebieska kropka, która, rosnąc przeistoczyła się w Wichurę. Szczerbatek wyszczerzył zęby na widok smoczycy. Zaczął podskakiwać uradowany widokiem odwiecznej towarzyszki zabaw.
Astrid z gracją zsiadła z siodła na grzbiecie swojego Śmiertnika Zębacza i usiadła obok Czkawki, gładząc wierzchem dłoni miękką trawę. Wyciągnęła rękę po rysunek, Czkawka bez słowa przekazał go swojej narzeczonej. Pierścionek na jej palcu zamigotał. Uśmiechnęła się, patrząc na portret Nocnej Furii.
- Naprawdę zrobił takiego zeza? – spytała.
- Naprawdę! – zarzekł się Czkawka – No… Mozę trochę podkoloryzowałem – dodał po chwili widząc minę Astrid. Po chwili zauważył, że dziewczynę cos trapi – O co chodzi? – spytał.
- Nieważne. – odpowiedziała wymijająco Astrid – W porównaniu do innych spraw, to naprawdę nic…
- To musi być coś ważnego, skoro się tak czymś przejmujesz – powiedział przysuwając się bliżej. Oparła głowę o jego ramię wpatrując się w rysunek. Po chwili potarła kciukiem szmaragd w pierścionku.
- Chodzi o… koszty – wyjąkała po dłuższym zastanowieniu – Koszty wesela – dodała – Czkawka, zdajesz sobie sprawę, ze ja nie mam tyle pieniędzy? Ledwie wystarczy mi na suknię. Nie mam nawet posagu! – wykrzyknęła, obwiniając się za swój status materialny.
- Hej, hej – Czkawka ujął jej twarz i spojrzał w oczy, w których szkliły się łzy – Myślisz, że żenię się z tobą dla posagu?
- Wiem, że nie – chlipnęła – Ale to ważne. Przecież ludzie będą gadać…
- A co tak obchodzi gadanie ludzi? – spytał z rozbawieniem i objął ją ramionami. Uśmiechnęła się – Ludzie zawsze gadali, tak było i tak będzie. Ale jeśli ci tak bardzo zależy.. – zaczął.
- Nawet nie myśl o tym, żeby pożyczać mi posag!
- Dobrze, dobrze – zaśmiał się.
- Poza tym, kto mi będzie ojcować? A kto potrzyma ten nikły datek, jak chcę wnieść do naszego domu?
- Myślałem nad tym i myślę, że najlepiej, żeby Pyskacz cię poprowadził…
- Przecież on ojcuje tobie – zdziwiła się blondynka
- Wiem. Ale nie widzę problemu, by mógł i tobie. Poza tym, moja mama kazała mi tobie przekazać, że jeśli chodzi o suknię, to ona ci chętnie pomoże. Mówiła, że porozmawia z tobą po kolacji.
Dziewczyna rozluźniła się teraz wyraźnie, tak jakby kamień spadł jej z serca.
- Dziękuję – szepnęła, całując go w policzek.

- Ależ nie ma za co – Czkawka zarumienił się.

8 komentarzy:

  1. Jak zwykle poprawiłaś mi humor swoją notką :3
    Kurczę, chcę już więcej :D Ten wątek mnie serio zainteresował :D
    A u mnie zastój kompletny... En-en się wlecze zdanie po zdaniu, a rysunków brak... Mam nadzieję, że mi wktótce przejdzie :)
    Pozdrawiam :3
    Cece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, zę cię zainteresowało :D Będzie jeszcze więcej "Ognistej" Inge, "Nudziarza" Verkela, bedzie więcej smoczych wątków i parringu Hiccstrid a w następnym NN także nasz kochany Eyck, a jakże! :D

      Również pozdrawiam :D

      Strażniczka ;3

      Usuń
  2. Ten rozdział był i jest strasznie wciągający :D Czekam dalej ~ Bolty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :d Nowa nota juz sie pisze, dostałam weny i pomysłu :D

      Usuń
  3. Jestem baaardzo ciekawa dalszych wydarzeń. Jak to wszystko się rozwinie i wgl.. czekam na następną notkę :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie już wrzucam NNa :D Całe rano dziś nad nim siedziałam :D

      Usuń
  4. Twoje blogi są doskonałym pokarmem dla mojej duszy :) każde słowo to dla mnie upojny trunek lepszy od nektaru bogów:) doskonale łączysz wątki wydarzeń i tworzysz ddoskonałą historię która sprawia że czuję się jak wiking podróżnik "Słusznej Sprawy" :)

    OdpowiedzUsuń