- I całe szczęście, że tam jakaś skóra wisiała, to
pomyśleli, że skoczyliśmy i nawet nie przeszukali okolicy. Z resztą, było późno
w nocy – Astrid opowiadała Valce – W lesie ciemno, tak, że nic nie widać, tylko na
ścieżce jeszcze jako tako się szło, bo księżyc akurat świecił – westchnęła.
-
Nie powinniście chadzać sobie tak w nocy bez smoków. Zwłaszcza teraz, kiedy ci
piraci siedzą nam na karku – ostrzegła ich wyglądając przez okno i zerkając na
słońce. Było już około południa. - No… zbierajcie się już. Chyba, że chcecie
się spóźnić na zgromadzenie? – uśmiechnęła się w stronę Czkawki i Astrid.
-
Mamo, a ty nie idziesz z nami? – spytał Czkawka, potykając się, kiedy Valka
popchnęła go.
-
Mam zbyt dużo spraw na głowie, poza tym obiecałam Chmuroskokowi, że polecimy na
ryby – powiedziała, wyciągając ich na dwór – Poza tym muszę zanieść noże do
naostrzenia do Pyskacza.
-
W takim razie, do kolacji! – zawołała Astrid – Dzisiaj u mnie! – dodała
wskakując na Wichurę i startując, równocześnie ze Szczerbatkiem i Czkawką na
jego grzbiecie.
-
O! Na pewno przylecimy! – odkrzyknęła jej Valka, kiedy byli już w powietrzu.
-
Będzie kurczak! – zdążyła jeszcze krzyknąć Astrid, ale matka Czkawki
prawdopodobnie już tego nie usłyszała. Choć, kto wie? Ta kobieta była
pół-dzika, zachowywała się niczym smok.
-
Ciekawi mnie jak ludzie zareagują na ten incydent? – Czkawka zastanowił się na
głos.
-
Zapewne będą wzburzeni. Z resztą, kiedy nie są? – zapytała z rozbawieniem.
Czkawka skinął w jej stronę ręką, przytakując.
-
Racja. No i… trzeba będzie to ogłosić – wskazał na pierścionek na palcu Astrid.
Klejnot migotał w południowym słońcu.
-
Z jednej strony pewnie się ucieszą z drugiej…
-
Wesele równa się wydatek – dokończył Czkawka – ale to nie oni płacą, tylko my…
Astrid
zamilkła na te słowa. Czkawka zauważył jej zatroskaną minę. Chciał zapytać o co
chodzi ale smoki już lądowały. Zsiadając z grzbietu Szczerbatka zmienił tryb
protezy na „chodzenie” i podał ramię Astrid. Razem przeszli przez wielkie
dębowe drzwi, strzegące wejścia do Twierdzy.
***
- Przecież to jest skandal! – krzyczał Sączyślin Jorgenson,
ojciec Sączysmarka – Ci piraci za bardzo zaczynają się rządzić! Próbować zabić
naszego wodza? Skandal! – powtórzył tak jakby zebrani wokół stołu ludzie go nie
słyszęli.
-
Racja! Trzeba ich stąd wykurzyć! – przytaknął mu syn.
-
Nie ma mowy, żebym oddała Perseę w ich ręce! – Inge skoczyła w stronę swojej
smoczycy. Verkel, spięty, położył dłonie na blacie stukając paznokciami.
-
Oczywiście, to wykluczone – potwierdził Sączyślin – Trzeba znaleźć inny sposób
– rzekł. Verkel odprężył się, Inge wróciła na swoje poprzednie miejsce.
Wikingowie uczestniczący w naradzie przytaknęli mu, wpatrując się w Czkawkę,
siedzącego pośród swoich ludzi jak równy z równymi.
-
Mam pomysł, ale uznacie go za szalony… - zaczął.
-
Jak zawsze! – zaśmiał się Eret, gdzieś pośród zgromadzonych. Niektórzy
parsknęli Siechem, inni tylko kiwali głowami. Pomysły Czkawki, choć były
ryzykowne, zazwyczaj wypalały, więc ludzie przyzwyczaili się już do brawurowych
akcji i niestandardowych planów.
-
Sądzę, że trzeba zrobić prowokację – nagle wtrącił się Verkel.
-
Nie o tym myślałem – rzucił Czkawka – Uważam, że najzwyczajniej w świecie
trzeba z nimi porozmawiać…
-
Próbowałeś już i nic to nie dało! – blondyn wrzasnął zdenerwowany – Tylko
szkoda naszego czasu. Eyck jest obłąkany, chce smoka Inge i przy okazji waszych
smoków, mówiłem już to!
-
Spokojnie, rozumiemy, nie musisz krzyczeć! – upomniała go Astrid, siedząca obok
Czkawki – Choć pomysł z prowokacją, całkiem niezły. Przynajmniej wykurzylibyśmy
ich ze statku, ale również uważam, że trzeba jeszcze raz spróbować rozmowy.
Może się uda…
-
Nie uda się – podsumował Verkel.
-
Jeśli będziesz to w kółko powtarzać, na pewno tak będzie –skomentowała Szpadka.
-
Co na to starsi wikingowie? – spytał Czkawka. Starszyzna poruszyła się,
szeptają między sobą. Po chwili przemówił Pyskacz.
-
Również uważamy, że trzeba spróbować rozmowy.
- W takim razie ustalone – podsumował Czkawka – Czy
leci ktoś jeszcze oprócz mnie i Szczerbatka?
-
Ja mogłabym polecieć – zaproponowała Astrid – Razem z Wichurą.
-
Astrid, oni próbowali nas zabić – zaczął wódz Berk – Wciąż uważają, że nie
żyjemy… nie sądzisz, że to mogłoby, no nie wiem…
-
Przyprawić ich o zbiorowy zawał? – spytała. Rada parsknęła śmiechem.
-
Choćby i tak.
- Co to w tym złego, przecież chcemy się ich pozbyć.
- Ale…
- Czkawka, nie ma ale – przerwała mu – Ja lecę,
Wichura też. Ktoś jeszcze? – spytała patrząc po zgromadzonych.
- My! – ryknęła Szpadka podnosząc rękę razem z
Mieczykiem.
- Ja! – pisnął Śledzik – Sztukamięs przyda się
trochę ruchu.
- I ja – dodał Sączysmark. Za nim powtórzył również
Eret.
- Ja – powiedziała cicho Inge i wstała.
- Nie – zatrzymał ją ręką Verkel.
- Chce przy tym być! Przecież tu się o nas
rozchodzi, Verkel. O nas i o Perseę. Jeśli ty się boisz, to chociaż pozwól
mnie!
- Nie boję się – warknął na nią – On nas zabije,
kiedy nas zobaczy…
- Zabije czy nie zabije, to dotyczy naszej sprawy i
nie pozwolę by ludzie, którzy udzielają nam TYLKO – mocno podkreśliła to słowo
– gościny, poświęcali się w naszej sprawie. To my ściągnęliśmy na nich szaleńca
i Łowcę Smoczych Głów i to my powinniśmy go zabrać ze sobą spowrotem!
Na jej mocne słowa sala ucichła. Wszyscy wpatrywali
się w Inge. Z jej oczu biła odwaga, łzy już dawno zniknęły, choć wciąż miała
podkrążone oczy. Odgarnęła do tyłu rozpuszczone, rude włosy, które wyglądały
teraz niczym ognista aureola. Nawet jej brat musiał jej przytaknąć, uginając
się pod ognistym spojrzeniem.
- W takim razie ja też lecę – szepnął cicho, korząc
się przed siostrą – Nie pozwolę, żeby cokolwiek wam się stało…
- I słusznie – odparła chłodno Inge, siadając.
- W takim razie – wtrącił się Czkawka, bacznie
obserwując rodzeństwo – Polecimy jutro rano.
Zebrani chcieli już odejść,
kiedy Czkawka zatrzymał ich jeszcze na chwilę.
- Czekajcie… chcę wam
jeszcze coś ogłosić. Właściwie to „chcemy” – spojrzał na Astrid i ujął jej
rękę. Zarumieniła się – Otóż – spojrzał na zebranych – Wczoraj oświadczyłem się
tej oto kobiecie i zostałem przyjęty – para wstała, wciąż trzymając się za ręce
– Astrid Hofferson, oficjalnie, pytam cię jeszcze raz. Czy zechcesz zostać moją
żoną?
-
Moja odpowiedź jest niezmienna – odrzekła, pocierając kciukiem jego nadgarstek –
Zawsze i wszędzie – dodała. Rada ożyła gromkimi wiwatami, klaskając i
wykrzykując pozdrowienia w stronę Czkawki i Astrid.
-
Wiwat narzeczeni! – krzyknął Pyskacz
-
Wiwat! – odkrzyknęli mu pozostali- Niech żyje przyszła młoda para! Wiwat!
***
Czkawka siedział na łące ze Szczerbatkiem ciesząc
się popołudniowym słońcem. Wylądowali na jednej z pobliskich wysepek, niedaleko
Swędzipachy. Chłopak wyjął plik kartek, dobył kawałek węgla i zaczął już setny
raz rysować swojego smoka. Nigdy mu się to nie znudzi. Szczerbatek z każdym
rokiem coraz bardziej go zadziwiał. Od kiedy stał się alfą pięć lat temu, w towarzystwie
innych obcych mu smoków był bardzo poważny. Na zabawę pozwalał sobie tylko w towarzystwie
przyjaźniących się z nim smoków: Wichury, Sztukamięs, Hakokieła, Jota i Wyma a także
Czaszkochrupa, który należał do Ereta.
Teraz smok odpoczywał, rozłożywszy się na trawie.
Delikatnie przysypiał. W pewnym momencie błękitny motyl przysiadł mu na nosie.
Parsknął, próbując go odgonić, jednakże owad nic sobie z tego nie robił. I
dobrze, bo Czkawka miał przynajmniej kolejny ciekawy rysunek w kolekcji.
Na północy pojawiła się mała, niebieska kropka,
która, rosnąc przeistoczyła się w Wichurę. Szczerbatek wyszczerzył zęby na
widok smoczycy. Zaczął podskakiwać uradowany widokiem odwiecznej towarzyszki
zabaw.
Astrid z gracją zsiadła z siodła na grzbiecie
swojego Śmiertnika Zębacza i usiadła obok Czkawki, gładząc wierzchem dłoni
miękką trawę. Wyciągnęła rękę po rysunek, Czkawka bez słowa przekazał go swojej
narzeczonej. Pierścionek na jej palcu zamigotał. Uśmiechnęła się, patrząc na
portret Nocnej Furii.
-
Naprawdę zrobił takiego zeza? – spytała.
-
Naprawdę! – zarzekł się Czkawka – No… Mozę trochę podkoloryzowałem – dodał po
chwili widząc minę Astrid. Po chwili zauważył, że dziewczynę cos trapi – O co
chodzi? – spytał.
-
Nieważne. – odpowiedziała wymijająco Astrid – W porównaniu do innych spraw, to naprawdę
nic…
-
To musi być coś ważnego, skoro się tak czymś przejmujesz – powiedział
przysuwając się bliżej. Oparła głowę o jego ramię wpatrując się w rysunek. Po
chwili potarła kciukiem szmaragd w pierścionku.
-
Chodzi o… koszty – wyjąkała po dłuższym zastanowieniu – Koszty wesela – dodała –
Czkawka, zdajesz sobie sprawę, ze ja nie mam tyle pieniędzy? Ledwie wystarczy
mi na suknię. Nie mam nawet posagu! – wykrzyknęła, obwiniając się za swój
status materialny.
-
Hej, hej – Czkawka ujął jej twarz i spojrzał w oczy, w których szkliły się łzy –
Myślisz, że żenię się z tobą dla posagu?
-
Wiem, że nie – chlipnęła – Ale to ważne. Przecież ludzie będą gadać…
-
A co tak obchodzi gadanie ludzi? – spytał z rozbawieniem i objął ją ramionami. Uśmiechnęła
się – Ludzie zawsze gadali, tak było i tak będzie. Ale jeśli ci tak bardzo
zależy.. – zaczął.
-
Nawet nie myśl o tym, żeby pożyczać mi posag!
-
Dobrze, dobrze – zaśmiał się.
-
Poza tym, kto mi będzie ojcować? A kto potrzyma ten nikły datek, jak chcę
wnieść do naszego domu?
-
Myślałem nad tym i myślę, że najlepiej, żeby Pyskacz cię poprowadził…
-
Przecież on ojcuje tobie – zdziwiła się blondynka
-
Wiem. Ale nie widzę problemu, by mógł i tobie. Poza tym, moja mama kazała
mi tobie przekazać, że jeśli chodzi o suknię, to ona ci chętnie pomoże. Mówiła,
że porozmawia z tobą po kolacji.
Dziewczyna
rozluźniła się teraz wyraźnie, tak jakby kamień spadł jej z serca.
-
Dziękuję – szepnęła, całując go w policzek.
-
Ależ nie ma za co – Czkawka zarumienił się.
Jak zwykle poprawiłaś mi humor swoją notką :3
OdpowiedzUsuńKurczę, chcę już więcej :D Ten wątek mnie serio zainteresował :D
A u mnie zastój kompletny... En-en się wlecze zdanie po zdaniu, a rysunków brak... Mam nadzieję, że mi wktótce przejdzie :)
Pozdrawiam :3
Cece
Cieszę się, zę cię zainteresowało :D Będzie jeszcze więcej "Ognistej" Inge, "Nudziarza" Verkela, bedzie więcej smoczych wątków i parringu Hiccstrid a w następnym NN także nasz kochany Eyck, a jakże! :D
UsuńRównież pozdrawiam :D
Strażniczka ;3
Ten rozdział był i jest strasznie wciągający :D Czekam dalej ~ Bolty
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :d Nowa nota juz sie pisze, dostałam weny i pomysłu :D
Usuńyay :)
UsuńJestem baaardzo ciekawa dalszych wydarzeń. Jak to wszystko się rozwinie i wgl.. czekam na następną notkę :****
OdpowiedzUsuńW takim razie już wrzucam NNa :D Całe rano dziś nad nim siedziałam :D
UsuńTwoje blogi są doskonałym pokarmem dla mojej duszy :) każde słowo to dla mnie upojny trunek lepszy od nektaru bogów:) doskonale łączysz wątki wydarzeń i tworzysz ddoskonałą historię która sprawia że czuję się jak wiking podróżnik "Słusznej Sprawy" :)
OdpowiedzUsuń