Inge
od kilku dni nie ruszała się z łóżka. Po tym co zdarzyło się w jaskiniach na
Wyspie Ognioglizd częściowo straciła władzę w nogach, miała amnezję. Verkel co
jakiś czas przynosił jej książki do poczytania, które i tak znała już na
pamięć. Czasami wpadała też Szpadka przynosząc wieści od Czkawki i Astrid.
Wesele ma się odbyć za kilka dni, w dzień Święta Plonów. Co jakiś czas pojawiał
się też Sączysmark, przynosząc jej posiłki, świeże kwiaty i drobne upominki.
Inge zastanawiała się co takiego musiało się stać, że chłopak był tak słodko
szarmancki wobec niej.
-
Och, Sączysmark! - zawołała próbując się podnieść trochę wyżej - Naprawdę nie
trzeba! - Mówiła ale chłopak ignorował ją układając śliczne białe różyczki w
wazonie.
Inge
wpatrywała się w Sączysmarka.
-
Jest coś co chcesz mi powiedzieć? - spytała, powodując, że Sączysmark
znieruchomiał - Coś się stało na Wyspie Ognioglizd, prawda? - dopytywała
dziewczyna.
-
Verkel prosił, żeby ci o tym nie mówić. - Sączysmark próbował się wykręcić.
Inge jednak nie dawała za wygraną.
-
Smark, proszę. Co zrobiłam? Ja nic nie pamiętam oprócz mojego przepływu energii
- Spojrzał na nią z czułością, której się nie spodziewała. Spuściła wzrok
wpatrując się w fałdy kołdry. Sączysmark podszedł bliżej, siadając na krawędzi
jej łóżka. Chwycił ją za rękę, pocierając ją kciukiem.
-
Zabiłaś ich - powiedział w końcu.
-Tyle
to i ja wiem - prychnęła, ukradkiem patrząc mu w oczy - Ale jak ich zabiłam?
Bez krwi, tak jak zwykle, czy jednak zbyt dużo energii wypuściłam i
ślizgaliście się po flakach? - spytała z żartem w głosie ściskając mocniej jego
dłoń. Uśmiechnął się i właśnie miał jej odpowiedzieć, kiedy do pokoju wtoczył
się Verkel, niosąc tacę z miską i talerzem z jedzeniem.
-
Obiad! - wykrzyknął. Sączysmark wstał szybko, jakby przestraszył się blondyna.
- Ja
się będę zbierać - powiedział spoglądajc na rodzeństwo.
-
Nie zostaniesz na obiedzie? - spytała Inge pochłaniając zupę.
-
Ojciec na mnie czeka - odparł. - No i obiecałem Hakokiełowi wypad na ryby-
mrugnął do niej stojąc w drzwiach.
-
Wpadniesz jeszcze dzisiaj? - spytała Inge z nadzieją w głosie. Uśmiechnął się.
-
Jeśli tylko będę mógł... - odparł i wyszedł.
-
Będziesz mógł - mruknęła cicho Inge odgarniając włosy do tyłu.
- Co
tam szepczesz? - spytał Verkel.
-
Nic, nic braciszku - powiedziała z ustami pełnymi mięsa.
***
Czkawka i Valka siedzieli przy stole pochłaniając sporą
porcję wołowiny. Ostatnio ich rozmowy ograniczyły się tylko do dwóch tematów:
wesela i Oszołomostracha, Sytuacja bardzo smuciła oboje, ale oboje byli pełni
nadziei, że w końcu znajdą inne wspólne tematy. Chmuroskok mlaskał językiem
wydłubując spomiędzy ostrych zębów rybie ości, Szczerbatek ułożył się obok
Czkawki licząc na deser w postaci mięsa w sosie grzybowym. Chłopak uśmiechnął
się wrzucając mu kąski, które smok łapał w locie. Valka w milczeniu podziwiała
zwinność Nocnej Furii i jego inteligencję. Powtarzała sobie w myślach, że jej
syn ma naprawdę wyjątkowego smoka, a smok ma prawdziwie wyjątkowego jeźdźca.
-
Szkoda, że Stoick nie będzie mógł zobaczyć waszego ślubu - mruknęła mając na
myśli Czkawkę i Astrid.
-
Bardzo żałuję, że nie będzie go ze mną - odparł smutno Czkawka, Szczerbatek
trącił go pyszczkiem w ramię pocieszając go jednocześnie.
-
Dzięki, mordko - uśmiechnął się głaskając go po głowie - Ale ze mną nie jest aż
tak źle - zaczął znów po chwili - Co ma Astrid powiedzieć? Jej rodzice nie żyją
od dwudziestu lat, ona w ogóle ich nie pamięta.
- Za
to mam was - usłyszeli głos za sobą. Astrid stała w drzwiach. Czkawka ubrudził
się sosem, który spadł mu na koszulę, ponieważ drgnęła mu ręka.
-
Kurczę - mruknął po chwili, całując narzeczoną w policzek - Idę się przebrać,
zaraz wracam - uśmiechnął się do kobiet i pognał na górę. Szczerbatek ruszył za
nim.
Astrid
pokręciła głową siadając na krześle.
-
Smacznego!- zawołała.
- A
dziękuję - odparła Valka - Chcesz trochę? - spytała.
-
Nie, dziękuję. Jadłam już - odpowiedziała jej Astrid - Właściwie to przyszłam
porozmawiać z tobą... w sprawie mieszkania - zaczęła blondynka.
-
Nic się nie martw. Czkawka już ze mną o tym dyskutował - powiedziała jej
przyszła teściowa - Przez jakiś czas zamieszkam w twojej chatce - puściła do
niej oczko. Astrid uśmiechnęła się.
-
Młode małżeństwo... - zaczęła
-
Potrzebuje prywatności - dokończyła Valka ze śmiechem... - Oj, wreszcie ze
sobą, cieszcie się. Ja nie miałam takich wygód. Przez trzy pierwsze lata
mieszkałam jeszcze z moją teściową. Nigdy nie życzyłam jej źle, ale jędza z
niej była - zaśmiała się - A potem zmarła i urodził się Czkawka - zakończyła
wpychając sobie kawał mięsa do buzi.
-
Valka - zaczęła Astrid - jeśli chcesz mieszkać z nami, jeśli poczujesz
się źle w moim z domu, to ja z Czkawką bardzo chętnie...
-
Astrid... moja droga - Valka znów jej przerwała - potrzebujecie trochę czasu
dla siebie. Poza tym... - dodała - twoje mieszkanie jest jednym z najbardziej
luksusowych na Berk. A ja lubię luksusy - skwitowała upijając łyk owocowego
soku.
- W
takim razie, pozwól, że pójdę do Czkawki - Astrid uśmiechnęła się szeroko i,
nie czekając na odpowiedź kobiety, pognała na górę.
***
Astrid zajrzała przez uchylone drzwi. Czkawka siłował się
ze Szczerbatkiem, który schwytał kawałek jakiejś tkaniny. Wyglądało to tak,
jakby bawili się w przeciąganie strony. Tkanina była już na skraju
wytrzymałości i po chwili rozerwała się. Szczerbatek z hukiem wylądował na
podłodze, Czkawka padł ze śmiechem na łóżko, trzymając podartą, oślinioną przez
smoka szmatkę. Astrid weszła do środka stając nad chłopakiem i wyciągając doń
rękę. Chwycił ją i podciągnął się w górę.
-
Rozmawiałam z Valką na temat mieszkania - zaczęła dziewczyna, głaszcząc
Szerbatka po brodzie.
- I
co? - dopytywał ją zakładając czystą koszulę.
-
Nie zmieniła zdania, chce mieszkać w mojej chatce - dodała, drapiąc czarnego
smoka za uchem. Szczerbatek uśmiechnął się i zakołysał ogonem.
-
Wiedziałem, że tak będzie - mruknął Czkawka, otwierając kufer, w którym trzymał
swoją zbroję. Wyjął z niego wszystkie elementy, ułożył je na łóżku i powoli
zaczął zakładac je na siebie. Astrid cmoknęła ze zniecierpliwienia, widząc jego
mozolne ubieranie się. Podeszła do chłopaka, chcąc pomóc mu założyć kostium, ku
rozpaczy głaskanego smoka. Szybko i sprawnie wiązała każdą sznurówkę, wszystko
odpowiednio przyciągając, tak aby elementy zbroi nie były ciasne i jednocześnie
nie ześlizgiwały się z ciała. Na koniec poprawiając już tylko ułożenie
niektórych elementów, pocałowała narzeczonego w policzek i uśmiechnęła się
promieniście.
-
No, skończone! - zawołała.
Szczerbatek już kręcił się wokół drzwi. Zniecierpliwiony
smok chciał, by jego jeździec siadł w siodle na jego grzbiecie i polatał z nim.
Tymczasem Czkawka utonął w pocałunku Astrid. Zakołysali sie stojąc w miejscu.
Nocna Furia prychnęła i przewróciła oczami.
- No
co, Mordko? - Czkawka uśmiechął sie do swojego smoka - Chyba nie obraziłes sie
za to, że pocałowałem własną narzeczoną? - chłopak spytał rozbawiony,
przygladając sie zazrdosnym reakcjom Szczerbatka. W końcu bestia zamachneła sie
na nich ogonem i popchnęła ich u wyjściu.
- No
juz idziemy! - żachnęła się Astrid ciągnąc Czkawkę za ręke i machając Valce na
do widzenia.
***
Uff - nota w końcu jest! Dzięki za pomoc Smoczy Pisklaku, bez ciebie nie dałabym rady tego skończyć :3
Ciężko teraz się ze wszystkim wyrobić. Cięzko mi cokolwiek napisać :) Ale będę pisać. Kolejna notka być moze juz niedłygo sie pojawi, zależy od mojej weny, ale... cos czuję, ze ostatnio troche jej przybyło. No... i myśle, że Pisklaczek pomoże, prawda Pisklaczku? :3
Pozdrawiamy serdecznie oboje ;3
Smocza Strażniczka i Smocze Pisklę
Ależ oczywiście, zawsze służę pomocą, Smocza Strażniczko :3
OdpowiedzUsuńTwoja pomoc jest nieoceniona Pisklaczku :3
UsuńŚwietna Notka :) ale jak dla mnie trochę za krótka ;/
OdpowiedzUsuńNie mogę z tego "Pisklęcia" ;) powiedziałabym coś ale "ugryzę się w język" :* nie to że coś do niego mam, chodzi o co innego i to nie to o czym myślisz Mośku :D (o czymkolwiek myślisz) :D :D :D
Piskle to Piskle - takie dzieciątko :3 Dzieciątko w świecie blogowania w sensie xD
UsuńDla mnie też za krótka, ale cóż... sama widzisz, że weny nie mam :3
Co tu dużo mówić - jak zwykle świetna nota :D a u mnie (jak zwykle xD) zastój, bo szkoła :c ale zaczyna się dłuuuugi weekend i mam nadzieję, że uda mi się cokolwiek napisać :3 ech, też przydałby mi się taki Pisklaczek, bo przerzucanie do kompa to najżmudniejsza rzecz w całym cyklu pisania, jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :) życzę dużo weny i czasu (bo go jak na złość coraz mniej...)
Cillianna (nawalająca w simsy xD)
Też bym pograła w simsy ale czasu brak :(
UsuńNo cóż... U mnie też zastój, ale może wkrótce coś napiszę, bo "mam pomysła" :P Zobaczymy co z tego pomysła wyjdzie, ale myślę, ze bedzie... ciekawie :3
A co do Pisklaczka: Pisklaczek jest tylko mój, nie oddam :P :3
Również pozdrawiam :3
Strażniczka czytająca z nudów VI część "Dziadów" (lektura szkolna, wypadałoby przeczytać :D)
Świetny rozdział! ;) Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńSuper że udało odnaleźć mi się w końcu tego bloga (przekierowanie nie działało ) Czekam na nexta Erifarias
OdpowiedzUsuń