19 sierpnia 2014

Przygoda Pierwsza: Ogniste Serce cz.III

UWAGA: rozdział brutalny, krwawy. Uprzedzam, żeby nie było ;)

Smocza Strażniczka 


***


- Astrid – zaczął Czkawka, przystając – Czekajcie – zawołał, czując pod nogami wibracje. Cała ziemia drżała, jakby gdzieś w oddali pędziły stada dzikich koni albo ktoś pędził krowy. Dziewczyny zatrzymały się, jego narzeczona podeszła bliżej chłopaka.
Przed nimi, ni stąd ni zowąd, nagle, pojawiła się nieziemsko piękna, czarnowłosa dziewczyna. Delikatnie unosiła się nad ziemią, jej stopy zakrywał mały, biały obłoczek. Skinęła na nich głową.
- Smoczy Mistrzowie powrócili! – jęknęła przeciągle. Miała melodyjny głos – Ale… brakuje Piątego – dodała po chwili.
- K-kim jesteś? – spytała Szpadka.
- Strażniczka Ognistego Ziela, do usług, Czwarta – skłoniła się w jej stronę.
- Czwarta? – oburzyła się Szpadka – Nie nazywaj mnie liczbą! – warknęła.
- Więc, jak ci mówić, pani? – strażniczka spytała ze stoickim spokojem.
- Po imieniu, Szpadka, po prostu – naburmuszyła się blondynka.
- Chwila – wtrąciła się Astrid – Skoro ona jest „Czwarta” to…
- Ach – westchnęła zjawa – Nic nie pamiętacie z waszej poprzedniej wizyty?
- Eee… prawdę mówiąc to jesteśmy tu pierwszy raz – zauważyła Inge.
- W tym życiu, owszem, masz rację Trzecia – odparła strażniczka obracając się w stronę kwiatu – Więc… potrzebujecie mocy mego źródła?
- Muszę uratować matkę! – krzyknął Czkawka – Potrzebuję go…
- Ty, Pierwszy, masz jeden, uzasadniony powód, dlatego dam ci kwiat bez opłaty. Ale reszta?  Druga? – wskazała na Astrid – Po co ci kwiat?
Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
- Jeśli… jeśli udałoby się go rozmnożyć, mogłabym przyrządzić więcej lekarstw dla potrzebujących  – odparła po chwili.
- A wiesz jak?
Astrid zamilkła.
- W takim razie, nie potrzebuję kwiatu – blondynka wydęła policzki, trochę urażona tonem głosu dziewczyny – Jeden kwiat wystarczy by uratować moja przyszła teściową.
- Ach! – strażniczka znów westchnęła – Więc i w tym życiu, Pierwszy, wybrałeś ją, zamiast mnie?
- Co? – ryknął Czkawka – O czym ty bredzisz?
- Jak zawsze, serce pełne ognia… – burknęła czarnowłosa. Jedna łza spłynęła po jej policzku, kiedy odwróciła głowę – Ognia poświęconego wyłącznie Drugiej – burknęła na Astrid. Dziewczyna chwyciła swojego narzeczonego za rękę.
- Wybrałeś śmiertelną miłość ponad nieśmiertelną – kontynuowała strażniczka – Ale tak już będzie zawsze… ty będziesz wracać, ale zawsze z nią… - szeptała – Bierz! – krzyknęła nagle – Bierz ten kwiat i odejdź! – machnęła dłonią. Zioło przyfrunęło do Czkawki i opadło na jego ręce – Ratuj matkę.
Czkawka skłonił się niepewnie i już miał się odwrócić, kiedy nagle przyszło mu do głowy pewne pytanie.
- Strażniczko… - zaczął – Wiesz… wiesz, kto jest tym Piątym? – spytał niepewnie. Spojrzała na niego ze łzami w oczach. Podpłynęła ku niemu w powietrzu i szepnęła na ucho.
- A jak myślisz? – spytała, bawiąc się jego uczuciami i znikła, jak gdyby nigdy nic.
***
 - 589…590… - Śledzik dalej liczył, siedząc już na grzbiecie Sztukamięs – No dalej Czkawka, wychodź! 591…
Nagle ze szczeliny wyłoniła się Astrid, a za nią Szpadka, Inge i wreszcie Czkawka. Szczerbatek skoczył na swojego jeźdźca, liżąc po twarzy, Wichura przywarła do Astrid, Persea nie chciała puścić Inge z uścisku, Jot przyłasił się do Szpadki.
- Chodźmy stąd – zawołał Czkawka usadawiając się nią grzbiecie swojej Nocnej Furii.
- Znaleźliście kwiatka? – spytał Mieczyk.
- Tak – odparł Czkawka, pokazując mu roślinkę z daleka. Jej płatki jaśniały w ciemności, wydzielając intensywną, ciepłą woń, przywołującą na myśl, długie zimowe wieczory i noce, kiedy cała osada gromadziła się w Twierdzy, chowając się i chroniąc przed zamieciami śnieżnymi i porywistymi huraganami.
Smoki pędziły przez korytarze, ku wyjściu, unikając śpiących Ognioglizd. Niektóre zaczynały już powoli się budzić i przeciągać. Szczerbatek biegł jako pierwszy.
- Mordko – zaczął jego jeździec – Musimy przyspieszyć… Dasz rade? –spytał, wiedząc, że smok zrobi wszystko, by wydostać ich wszystkich na czas. Wszystko, dzięki szóstemu zmysłowi Nocnej Furii, który Inge zwała echolokacją. Smok wysyłał przed siebie niesłyszalne przez człowieka dźwięki, które odbijały się od przeszkód na drodze i powracały do swojego źródła, dzięki czemu Szczerbatek mógł stworzyć niezwykłą mapę otoczenia, posługując się jedynie swoim głosem.
Jakiś czas potem ujrzeli w końcu wylot jaskini. Przyspieszyli jeszcze bardziej, ponieważ budzące się Ognioglizdy zaczęły wydzielać ciepło, co powodowało nieznośny ukrop wewnątrz gniazda. Byli już około pięćset metrów od wyjścia, kiedy ktoś stanął na ich drodze.
- Proszę, proszę! – odezwał się głos – Znów się spotykamy.
- Czkawka już znał te postać.
- Eyck…
- We własnej osobie – czarnowłosy pirat ukłonił się głęboko.
- Spóźniłeś się, braciszku! – zwołał Verkel z grzbietu Persei.
- Czyżby? – spytał Eyck głosem pełnym pogardy – Przecież wciąż macie kwiat - uśmiechnął się odsłaniając białe zęby.
- Ale – wtrącił się Czkawka – Przecież mówiłeś, że płyniesz na południe…
Eyck znów się uśmiechnął i rozłożył ręce.
- Nie mówiłem jak daleko na południe. A teraz pozwólcie, że zostawię was z moimi żołnierzami, bo słodka Inge rozgromiła znaczna cześć mojej załogi… - westchnął przeciągle, odwrócił się na pięcie i odszedł. W tym momencie u wylotu pojawiła się niemalże setka ludzi. Wszyscy uzbrojeni po pachy, każdy z mieczem w dłoni. Większość miała przewiązaną wokół skroni czerwoną wstęgę, niektórzy wokół prawego ramienia.
- Czerwona Brygada – szepnęła Inge – Phi! Rozwaliłabym ich sama- prychnęła uśmiechając się szaleńczo. Sączysmark spojrzał na nią z niepokojem. Wiedział już co za chwilę nastąpi.
Czkawka tymczasem zmierzył Czerwoną Brygadę wzrokiem zupełnie nie zwracając uwagi na resztę. Dobył swojego miecza, klepiąc jednocześnie Szczerbatka po boku i szepcząc mu na ucho.
- Robimy „Hop” na trzy. Raz… dwa... – poluzował pasy przytrzymujące jego nogi w siodle – TRZY! – ryknął. Szczerbatek rozpędził się i gwałtownie stanął, co spowodowało, ze Czkawka wyleciał w górę. Chłopak zamachnął mieczem z krzykiem lądując tuż przed pierwsza trójką i jednocześnie, wszystkim trzem podcinając gardła. Upadli i wykrwawili się momentalnie. Astrid patrzyła na swojego narzeczonego jak zaklęta. Nigdy nie widziała go w takim szale. Zazwyczaj Czkawka starał się spokojnie rozmawiać z wrogiem, przekonać go do swoich racji. Ty razem chyba jednak Eyck wytrącił go z równowagi.
Krew prysła chłopakowi na twarz i zbroję, kiedy podciął tętnice udowe kolejnych dwóch żołnierzy. W tym samym momencie reszta dołączyła do walki.
***
Śledzik, stał otoczony dziesiątką żołnierzy, kiedy Sztukamięs wskoczyła w sam środek koła zgniatając trzy czwarte z nich swoim ogonem. Otyły chłopak ranił resztę poważnie swym krótkim, ale bardzo przydanym i funkcjonalnym w walce sztyletem.
- Dobra dziewczynka! – poklepał ją po brzuchu. Smoczyca polizała swojego jeźdźca i powróciła do walki.
Tymczasem Mieczyk, Eret i Verkel zjednoczyli siły i stanęli do walki z trzydziestoma żołnierzami na raz.
- Po dziesiątce na głowę? – spytał niepewnie Mieczyk, machając nad głową swoją włócznią.
- Nie mają szans – uśmiechnął się Eret i skoczył na dwóch najbliższych, raniąc jednego z nich w głowę. Drugiego przebił pod pachą. Mężczyzna skulił się z bólu i upadł martwy.
Sączysmark doskoczył do Śledzika.
- I jak? – spytał, jakby walka była czymś oczywistym, przy okazji miażdżąc czaszkę kilku Czerwonobrygadzistom.
- Ciężko – sapnął Śledzik – Ale Sztukamięska pomaga jak może.
- Schylcie się! – Zawołała nagle Inge, kiedy tuż nad ich głowami przeleciała kula ognistej plazmy wystrzelona przez Perseę, która zmiotła trzech żołnierzy zakradających się do nich od tyłu.
- Dzięki! – zwołali oboje podnosząc się z ziemi.
Inge uśmiechnęła się.
- Musimy się stąd wynosić! – zauważył Verkel – Za kilka minut zostaniemy spaleni przez Ognioglizdy!
- Co ty nie powiesz? – spytał sarkastycznie Mieczyk, przebijając żołnierzom gardła raz po raz.
Nagle wzrok wszystkich zwrócił się ku Inge. Dziewczyna stała, sama, otoczona rzeszą Czerwonobrygadzistów. Było ich przynajmniej z pięćdziesiąt.
- Inge! – zawył Verkel, kiedy jeden z nich skoczył w jej stronę, ale ostrze jego miecza nawet nie dosięgło jej skóry, która dziwnie zaczęła się błyszczeć.
Jej brat i Sączysmark wpatrywali się w nią przerażeni, wiedząc co się za chwilę stanie.
Jednocześnie, niemalże w tym samym momencie, głowy i ciała żołnierzy po kolei zaczęły eksplodować, jakby były rozsadzane od środka. Inge miała zamknięte oczy, jej włosy wirowały wokół, jej głowa skóra mieniła się białą poświatą. Co kilka sekund wstrząsał nią dreszcz. Smoki ślizgały się w kałużach krwi i wyprutych flaków, pierwszy raz widząc taki pokaz mocy i destrukcji. Wszystkie były przerażone, z wyjątkiem Persei, która stała dumna, obserwując swoją jeźdźczynię. Smoczyca była przyzwyczajona do nadnaturalnych uzdolnień Inge.
Astrid, chwyciła Czkawke za rękę wpatrując się w zabijanych przez rudowłosą. Widok był gorszy niż jakikolwiek najgorszy koszmar jaki była w stanie wyśnić. Nawet bliźniacy byli wstrząśnięci.
Cześć żołnierzy zbiegła, zatrwożonych poczynaniami Inge. W pewnym momencie, kiedy, dziewczyna nie miała już kogo zabić, opadła na ziemię omdlała, dysząca i spocona. Jej skóra straciła swa pierwotną poświatę, oczy były matowe i podkrążone. Włosy miała w nieładzie, posklejane posoką, ubranie pobrudzone i przesiąknięte.
Mieczyk pierwszy otrząsnął się z przerażenia.
- Ognioglizdy będą miały wyżerkę – szepnął siostrze, wskazując na walające się w promieniu kilkunastu metrów szczątki.
- Zaraz my do tego dołączymy, jeśli stąd szybko nie odlecimy – krzyknął Czkawka. Twarz miał umorusaną krwią. Astrid pierwszy raz widziała go wyglądającego tak dziko, niczym szalone, zdesperowane ale i przesadnie pewne siebie zwierzę. Prawdziwego smoka. Ogniste Serce.
Wikingowie wskoczyli na swoje smoki. Sączysmark pomógł Verkelowi umieścić nieprzytomna Inge w siodle.
Odlecieli niemalże w ostatniej chwili. Kiedy wystartowali z wyspy, dał się słyszeć przeciągły ryk-jazgot Królowej Ognioglizd.
***
- Odynie przenajświętszy! – krzyknął Pyskacz na widok grupki lądujących – Co wam się stało?! – krzyknął podbiegając bliżej i chwytając w ramiona omdlałą Inge.
- Eyck nie odpłynął – Czkawka skomentował krótko i ponuro. Pyskacz domyślił się, że stało się jakieś nieszczęście, skoro nawet Czkawka jest cały pochlapany krwią. Zamilkł zaciskając usta i przekazując rudowłosą na ramiona Sączysmarka. Czarnowłosy wraz z Verkelem oddalili się w stronę chatki rodzeństwa.
- A jak mama? – spytał Czkawka w nadziei na lepsze wiadomości.
- Z każdą chwilą marnieje – dodał smutno Pyskacz – Jeśli znaleźliście lek, to… - zawiesił głos, kiedy Czkawka wyjął z podręcznej torby Ogniste Serce. Kwiat pulsował swym nadnaturalnym, ciepłym blaskiem. Chłopak przekazał ziele Astrid. On, jego narzeczona i Pyskacz popędzili w stronę domu wodza.
***
- Już mi lepiej, skarbie – chrypnęła Valka, pijąc kolejną porcję naparu z Ogniokwiatu i uśmiechając się do Astrid, która pieczołowicie doglądała kobiety i pielęgnowała ją w chorobie – Powiedz mi lepiej – kontynuowała starsza kobieta – Jak przygotowania do wesela? – spytała.
- Wczoraj miałam ostatnią przymiarkę – Astrid zarumieniła się, krzątając się przy stoliczku nocnym kobiety – Dziewczyny od krawcowej wyczarowały wspaniałą sukienkę – rozmarzyła się zamykając oczy – Twoją też już prawie skończyły – zauważyła.
- Och – westchnęła Valka – Mam nadzieję, że uda mi się wyzdrowieć…
- Za kilka dni będziesz już w pełni sił! – zawołała Astrid – Poza tym, musisz być na ślubie swojego syna… - uśmiechnęła się blondynka.
- I przybranej córki – dodała Valka również się uśmiechając – Tak, masz rację. Niezależnie od wszystkiego, tego nie mogę przegapić.
Do pokoju wpadł Czkawka, przerywając ich rozmowę. Pocałował mame w czoło a Astrid w policzek.
- Jak idą poszukiwania? – spytała Valka.
- Kiepsko – chłopak chwycił się za głowę – Smok jakby zapadł się pod ziemię. Nawet w miejscu gdzie wcześniej było jezioro lawy nie było nawet pozostałości po skorupie jaja!
Valka zamyśliła się.
- W takim razie musze tam sama polecieć – powiedziała po chwili.
- Wykluczone mamo – przerwał jej Czkawka – nie jesteś jeszcze w pełni zdrowa, poza tym, nie wiemy jak Oszołomostrach na ciebie zareaguje.

- Spokojnie synu - kobieta uśmiechnęła się dobrotliwie – Może i nie wiemy, gdzie jest smok i jak zareaguje, ale gwarantuję ci: on mnie pamięta i znajdzie nas. Poza tym – dodała po chwili – Mam z nim niewyrównane rachunki. 

10 komentarzy:

  1. Super rozdział!!! Kocham tą opowieść =D akurat trafiłam zaraz po publikacji xD pisz częściej bo masz talent ;) nie był aż taki brutalny i krwawy po ostrzeżeniu spodziewałam się więcej xd ale i tak mi się podoba
    Zapraszam do mnie! KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie następnym razem postaram się żeby było jeszcze krwiściej :D Ale to juz przy następnej przygodzie ;)

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. aha i nareszcie znalazłam gdzie się to klika więc masz ode mnie obsa =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie, jak zwykle, za krótko ;D o takiej krwawej masakrze to mogę czytać godzinami ;D btw, moja Cece też by pewnie chętnie coś pomasakrowała, więc za en-ena zabrać mi się czas xD ale na razie będzie grzecznie ;)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też będzie w miare grzecznie (czyt. przez jakiś czas nie poleje sie krew, nie odpowiadam natomiast za to co bohaterowie bedą robic podczas nocy poślubnej ;D) "bo ponieważ" ślub sie zbliża wielkimi krokami (czyt. pół notki juz jest xDDD)...

      Pozdrawiam :D

      Smocza Strażniczka :D

      Usuń
    2. Ło matko, babko, ciotko i córko :D jak będzie hardkor to chyba już cię nikt nie przebije xD
      Pozdrawiam również :3

      Usuń
  4. Mmm... było krwawo, ale ja chce więcej! Boski rozdział czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co masz na myśli mówiąc "nie odpowiadam natomiast za to co bohaterowie bedą robic podczas nocy poślubnej" ??? naczytała się Cat i Bonesa i teraz będzie fantazjować o rumcianu... ty zboczuszku jeden :PPP (kiwa palcem)
    I nie przeczytałam zdania ostrzegającego na początku notki więc gdy czytałam ten rozdział miałam jedno wielkie "O" na buzi i gęsią skórkę bo poznałam Czkawkę z innej strony wymyślonej przez Ciebie.. SUPER!!!!!! :D podoba mi się ta krwawa i mroczna strona jego osobowości (chyba powinnam odstawić książki na jakiś czas) :D oby tak dalej. :* weny życzę :*****
    PS: to chyba mój najdłuższy komentarz w życiu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie taki krwawy ten rozdział xDD Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio rozdział. Już nie mogę się doczekać więcej ^^ mam nadzieje, że następny rozdział już wkrótce się pojawi... czekam cierpliwie. :*

    OdpowiedzUsuń