Smocza Strażniczka
***
- Astrid – zaczął Czkawka, przystając – Czekajcie –
zawołał, czując pod nogami wibracje. Cała ziemia drżała, jakby gdzieś w oddali
pędziły stada dzikich koni albo ktoś pędził krowy. Dziewczyny zatrzymały się,
jego narzeczona podeszła bliżej chłopaka.
Przed
nimi, ni stąd ni zowąd, nagle, pojawiła się nieziemsko piękna, czarnowłosa
dziewczyna. Delikatnie unosiła się nad ziemią, jej stopy zakrywał mały, biały
obłoczek. Skinęła na nich głową.
-
Smoczy Mistrzowie powrócili! – jęknęła przeciągle. Miała melodyjny głos – Ale…
brakuje Piątego – dodała po chwili.
-
K-kim jesteś? – spytała Szpadka.
-
Strażniczka Ognistego Ziela, do usług, Czwarta – skłoniła się w jej stronę.
-
Czwarta? – oburzyła się Szpadka – Nie nazywaj mnie liczbą! – warknęła.
-
Więc, jak ci mówić, pani? – strażniczka spytała ze stoickim spokojem.
-
Po imieniu, Szpadka, po prostu – naburmuszyła się blondynka.
-
Chwila – wtrąciła się Astrid – Skoro ona jest „Czwarta” to…
-
Ach – westchnęła zjawa – Nic nie pamiętacie z waszej poprzedniej wizyty?
-
Eee… prawdę mówiąc to jesteśmy tu pierwszy raz – zauważyła Inge.
-
W tym życiu, owszem, masz rację Trzecia – odparła strażniczka obracając się w stronę
kwiatu – Więc… potrzebujecie mocy mego źródła?
-
Muszę uratować matkę! – krzyknął Czkawka – Potrzebuję go…
-
Ty, Pierwszy, masz jeden, uzasadniony powód, dlatego dam ci kwiat bez opłaty.
Ale reszta? Druga? – wskazała na Astrid
– Po co ci kwiat?
Dziewczyna
zastanowiła się chwilę.
-
Jeśli… jeśli udałoby się go rozmnożyć, mogłabym przyrządzić więcej lekarstw dla
potrzebujących – odparła po chwili.
-
A wiesz jak?
Astrid
zamilkła.
-
W takim razie, nie potrzebuję kwiatu – blondynka wydęła policzki, trochę urażona tonem
głosu dziewczyny – Jeden kwiat wystarczy by uratować moja przyszła teściową.
-
Ach! – strażniczka znów westchnęła – Więc i w tym życiu, Pierwszy, wybrałeś ją,
zamiast mnie?
-
Co? – ryknął Czkawka – O czym ty bredzisz?
-
Jak zawsze, serce pełne ognia… – burknęła czarnowłosa. Jedna łza spłynęła po
jej policzku, kiedy odwróciła głowę – Ognia poświęconego wyłącznie Drugiej –
burknęła na Astrid. Dziewczyna chwyciła swojego narzeczonego za rękę.
-
Wybrałeś śmiertelną miłość ponad nieśmiertelną – kontynuowała strażniczka – Ale
tak już będzie zawsze… ty będziesz wracać, ale zawsze z nią… - szeptała –
Bierz! – krzyknęła nagle – Bierz ten kwiat i odejdź! – machnęła dłonią. Zioło
przyfrunęło do Czkawki i opadło na jego ręce – Ratuj matkę.
Czkawka
skłonił się niepewnie i już miał się odwrócić, kiedy nagle przyszło mu do głowy
pewne pytanie.
-
Strażniczko… - zaczął – Wiesz… wiesz, kto jest tym Piątym? – spytał niepewnie.
Spojrzała na niego ze łzami w oczach. Podpłynęła ku niemu w powietrzu i
szepnęła na ucho.
-
A jak myślisz? – spytała, bawiąc się jego uczuciami i znikła, jak gdyby nigdy
nic.
***
- 589…590… -
Śledzik dalej liczył, siedząc już na grzbiecie Sztukamięs – No dalej Czkawka,
wychodź! 591…
Nagle
ze szczeliny wyłoniła się Astrid, a za nią Szpadka, Inge i wreszcie Czkawka. Szczerbatek
skoczył na swojego jeźdźca, liżąc po twarzy, Wichura przywarła do Astrid,
Persea nie chciała puścić Inge z uścisku, Jot przyłasił się do Szpadki.
-
Chodźmy stąd – zawołał Czkawka usadawiając się nią grzbiecie swojej Nocnej
Furii.
-
Znaleźliście kwiatka? – spytał Mieczyk.
-
Tak – odparł Czkawka, pokazując mu roślinkę z daleka. Jej płatki jaśniały w
ciemności, wydzielając intensywną, ciepłą woń, przywołującą na myśl, długie
zimowe wieczory i noce, kiedy cała osada gromadziła się w Twierdzy, chowając
się i chroniąc przed zamieciami śnieżnymi i porywistymi huraganami.
Smoki
pędziły przez korytarze, ku wyjściu, unikając śpiących Ognioglizd. Niektóre
zaczynały już powoli się budzić i przeciągać. Szczerbatek biegł jako pierwszy.
-
Mordko – zaczął jego jeździec – Musimy przyspieszyć… Dasz rade? –spytał,
wiedząc, że smok zrobi wszystko, by wydostać ich wszystkich na czas. Wszystko,
dzięki szóstemu zmysłowi Nocnej Furii, który Inge zwała echolokacją. Smok
wysyłał przed siebie niesłyszalne przez człowieka dźwięki, które odbijały się
od przeszkód na drodze i powracały do swojego źródła, dzięki czemu Szczerbatek
mógł stworzyć niezwykłą mapę otoczenia, posługując się jedynie swoim głosem.
Jakiś
czas potem ujrzeli w końcu wylot jaskini. Przyspieszyli jeszcze bardziej,
ponieważ budzące się Ognioglizdy zaczęły wydzielać ciepło, co powodowało
nieznośny ukrop wewnątrz gniazda. Byli już około pięćset metrów od wyjścia,
kiedy ktoś stanął na ich drodze.
-
Proszę, proszę! – odezwał się głos – Znów się spotykamy.
-
Czkawka już znał te postać.
-
Eyck…
-
We własnej osobie – czarnowłosy pirat ukłonił się głęboko.
-
Spóźniłeś się, braciszku! – zwołał Verkel z grzbietu Persei.
-
Czyżby? – spytał Eyck głosem pełnym pogardy – Przecież wciąż macie kwiat -
uśmiechnął się odsłaniając białe zęby.
-
Ale – wtrącił się Czkawka – Przecież mówiłeś, że płyniesz na południe…
Eyck
znów się uśmiechnął i rozłożył ręce.
-
Nie mówiłem jak daleko na południe. A teraz pozwólcie, że zostawię was z moimi
żołnierzami, bo słodka Inge rozgromiła znaczna cześć mojej załogi… - westchnął
przeciągle, odwrócił się na pięcie i odszedł. W tym momencie u wylotu pojawiła
się niemalże setka ludzi. Wszyscy uzbrojeni po pachy, każdy z mieczem w dłoni.
Większość miała przewiązaną wokół skroni czerwoną wstęgę, niektórzy wokół
prawego ramienia.
-
Czerwona Brygada – szepnęła Inge – Phi! Rozwaliłabym ich sama- prychnęła
uśmiechając się szaleńczo. Sączysmark spojrzał na nią z niepokojem. Wiedział
już co za chwilę nastąpi.
Czkawka
tymczasem zmierzył Czerwoną Brygadę wzrokiem zupełnie nie zwracając uwagi na
resztę. Dobył swojego miecza, klepiąc jednocześnie Szczerbatka po boku i
szepcząc mu na ucho.
-
Robimy „Hop” na trzy. Raz… dwa... – poluzował pasy przytrzymujące jego nogi w
siodle – TRZY! – ryknął. Szczerbatek rozpędził się i gwałtownie stanął, co
spowodowało, ze Czkawka wyleciał w górę. Chłopak zamachnął mieczem z krzykiem
lądując tuż przed pierwsza trójką i jednocześnie, wszystkim trzem podcinając
gardła. Upadli i wykrwawili się momentalnie. Astrid patrzyła na swojego
narzeczonego jak zaklęta. Nigdy nie widziała go w takim szale. Zazwyczaj
Czkawka starał się spokojnie rozmawiać z wrogiem, przekonać go do swoich racji.
Ty razem chyba jednak Eyck wytrącił go z równowagi.
Krew prysła chłopakowi na twarz i zbroję, kiedy
podciął tętnice udowe kolejnych dwóch żołnierzy. W tym samym momencie reszta
dołączyła do walki.
***
Śledzik, stał otoczony dziesiątką żołnierzy, kiedy
Sztukamięs wskoczyła w sam środek koła zgniatając trzy czwarte z nich swoim
ogonem. Otyły chłopak ranił resztę poważnie swym krótkim, ale bardzo przydanym
i funkcjonalnym w walce sztyletem.
-
Dobra dziewczynka! – poklepał ją po brzuchu. Smoczyca polizała swojego jeźdźca
i powróciła do walki.
Tymczasem
Mieczyk, Eret i Verkel zjednoczyli siły i stanęli do walki z trzydziestoma
żołnierzami na raz.
-
Po dziesiątce na głowę? – spytał niepewnie Mieczyk, machając nad głową swoją
włócznią.
-
Nie mają szans – uśmiechnął się Eret i skoczył na dwóch najbliższych, raniąc
jednego z nich w głowę. Drugiego przebił pod pachą. Mężczyzna skulił się z bólu
i upadł martwy.
Sączysmark
doskoczył do Śledzika.
-
I jak? – spytał, jakby walka była czymś oczywistym, przy okazji miażdżąc
czaszkę kilku Czerwonobrygadzistom.
-
Ciężko – sapnął Śledzik – Ale Sztukamięska pomaga jak może.
-
Schylcie się! – Zawołała nagle Inge, kiedy tuż nad ich głowami przeleciała kula
ognistej plazmy wystrzelona przez Perseę, która zmiotła trzech żołnierzy
zakradających się do nich od tyłu.
-
Dzięki! – zwołali oboje podnosząc się z ziemi.
Inge
uśmiechnęła się.
-
Musimy się stąd wynosić! – zauważył Verkel – Za kilka minut zostaniemy spaleni
przez Ognioglizdy!
-
Co ty nie powiesz? – spytał sarkastycznie Mieczyk, przebijając żołnierzom
gardła raz po raz.
Nagle
wzrok wszystkich zwrócił się ku Inge. Dziewczyna stała, sama, otoczona rzeszą
Czerwonobrygadzistów. Było ich przynajmniej z pięćdziesiąt.
-
Inge! – zawył Verkel, kiedy jeden z nich skoczył w jej stronę, ale ostrze jego
miecza nawet nie dosięgło jej skóry, która dziwnie zaczęła się błyszczeć.
Jej
brat i Sączysmark wpatrywali się w nią przerażeni, wiedząc co się za chwilę
stanie.
Jednocześnie,
niemalże w tym samym momencie, głowy i ciała żołnierzy po kolei zaczęły
eksplodować, jakby były rozsadzane od środka. Inge miała zamknięte oczy, jej
włosy wirowały wokół, jej głowa skóra mieniła się białą poświatą. Co kilka
sekund wstrząsał nią dreszcz. Smoki ślizgały się w kałużach krwi i wyprutych flaków,
pierwszy raz widząc taki pokaz mocy i destrukcji. Wszystkie były przerażone, z
wyjątkiem Persei, która stała dumna, obserwując swoją jeźdźczynię. Smoczyca
była przyzwyczajona do nadnaturalnych uzdolnień Inge.
Astrid,
chwyciła Czkawke za rękę wpatrując się w zabijanych przez rudowłosą. Widok był
gorszy niż jakikolwiek najgorszy koszmar jaki była w stanie wyśnić. Nawet
bliźniacy byli wstrząśnięci.
Cześć żołnierzy zbiegła, zatrwożonych poczynaniami
Inge. W pewnym momencie, kiedy, dziewczyna nie miała już kogo zabić, opadła na
ziemię omdlała, dysząca i spocona. Jej skóra straciła swa pierwotną poświatę,
oczy były matowe i podkrążone. Włosy miała w nieładzie, posklejane posoką,
ubranie pobrudzone i przesiąknięte.
Mieczyk
pierwszy otrząsnął się z przerażenia.
-
Ognioglizdy będą miały wyżerkę – szepnął siostrze, wskazując na walające się w
promieniu kilkunastu metrów szczątki.
-
Zaraz my do tego dołączymy, jeśli stąd szybko nie odlecimy – krzyknął Czkawka.
Twarz miał umorusaną krwią. Astrid pierwszy raz widziała go wyglądającego tak
dziko, niczym szalone, zdesperowane ale i przesadnie pewne siebie zwierzę.
Prawdziwego smoka. Ogniste Serce.
Wikingowie
wskoczyli na swoje smoki. Sączysmark pomógł Verkelowi umieścić nieprzytomna
Inge w siodle.
Odlecieli
niemalże w ostatniej chwili. Kiedy wystartowali z wyspy, dał się słyszeć
przeciągły ryk-jazgot Królowej Ognioglizd.
***
- Odynie przenajświętszy! – krzyknął Pyskacz na
widok grupki lądujących – Co wam się stało?! – krzyknął podbiegając bliżej i
chwytając w ramiona omdlałą Inge.
-
Eyck nie odpłynął – Czkawka skomentował krótko i ponuro. Pyskacz domyślił się,
że stało się jakieś nieszczęście, skoro nawet Czkawka jest cały pochlapany
krwią. Zamilkł zaciskając usta i przekazując rudowłosą na ramiona Sączysmarka.
Czarnowłosy wraz z Verkelem oddalili się w stronę chatki rodzeństwa.
-
A jak mama? – spytał Czkawka w nadziei na lepsze wiadomości.
-
Z każdą chwilą marnieje – dodał smutno Pyskacz – Jeśli znaleźliście lek, to… -
zawiesił głos, kiedy Czkawka wyjął z podręcznej torby Ogniste Serce. Kwiat
pulsował swym nadnaturalnym, ciepłym blaskiem. Chłopak przekazał ziele Astrid.
On, jego narzeczona i Pyskacz popędzili w stronę domu wodza.
***
- Już mi lepiej, skarbie – chrypnęła Valka, pijąc
kolejną porcję naparu z Ogniokwiatu i uśmiechając się do Astrid, która
pieczołowicie doglądała kobiety i pielęgnowała ją w chorobie – Powiedz mi
lepiej – kontynuowała starsza kobieta – Jak przygotowania do wesela? – spytała.
-
Wczoraj miałam ostatnią przymiarkę – Astrid zarumieniła się, krzątając się przy
stoliczku nocnym kobiety – Dziewczyny od krawcowej wyczarowały wspaniałą
sukienkę – rozmarzyła się zamykając oczy – Twoją też już prawie skończyły –
zauważyła.
-
Och – westchnęła Valka – Mam nadzieję, że uda mi się wyzdrowieć…
-
Za kilka dni będziesz już w pełni sił! – zawołała Astrid – Poza tym, musisz być
na ślubie swojego syna… - uśmiechnęła się blondynka.
-
I przybranej córki – dodała Valka również się uśmiechając – Tak, masz rację. Niezależnie
od wszystkiego, tego nie mogę przegapić.
Do pokoju wpadł Czkawka, przerywając ich rozmowę.
Pocałował mame w czoło a Astrid w policzek.
-
Jak idą poszukiwania? – spytała Valka.
-
Kiepsko – chłopak chwycił się za głowę – Smok jakby zapadł się pod ziemię.
Nawet w miejscu gdzie wcześniej było jezioro lawy nie było nawet pozostałości
po skorupie jaja!
Valka
zamyśliła się.
-
W takim razie musze tam sama polecieć – powiedziała po chwili.
-
Wykluczone mamo – przerwał jej Czkawka – nie jesteś jeszcze w pełni zdrowa,
poza tym, nie wiemy jak Oszołomostrach na ciebie zareaguje.
-
Spokojnie synu - kobieta uśmiechnęła się dobrotliwie – Może i nie wiemy, gdzie
jest smok i jak zareaguje, ale gwarantuję ci: on mnie pamięta i znajdzie nas.
Poza tym – dodała po chwili – Mam z nim niewyrównane rachunki.
Super rozdział!!! Kocham tą opowieść =D akurat trafiłam zaraz po publikacji xD pisz częściej bo masz talent ;) nie był aż taki brutalny i krwawy po ostrzeżeniu spodziewałam się więcej xd ale i tak mi się podoba
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! KLIK
W takim razie następnym razem postaram się żeby było jeszcze krwiściej :D Ale to juz przy następnej przygodzie ;)
UsuńPozdrawiam ;)
aha i nareszcie znalazłam gdzie się to klika więc masz ode mnie obsa =D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, jak zwykle, za krótko ;D o takiej krwawej masakrze to mogę czytać godzinami ;D btw, moja Cece też by pewnie chętnie coś pomasakrowała, więc za en-ena zabrać mi się czas xD ale na razie będzie grzecznie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;D
U mnie też będzie w miare grzecznie (czyt. przez jakiś czas nie poleje sie krew, nie odpowiadam natomiast za to co bohaterowie bedą robic podczas nocy poślubnej ;D) "bo ponieważ" ślub sie zbliża wielkimi krokami (czyt. pół notki juz jest xDDD)...
UsuńPozdrawiam :D
Smocza Strażniczka :D
Ło matko, babko, ciotko i córko :D jak będzie hardkor to chyba już cię nikt nie przebije xD
UsuńPozdrawiam również :3
Mmm... było krwawo, ale ja chce więcej! Boski rozdział czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńCo masz na myśli mówiąc "nie odpowiadam natomiast za to co bohaterowie bedą robic podczas nocy poślubnej" ??? naczytała się Cat i Bonesa i teraz będzie fantazjować o rumcianu... ty zboczuszku jeden :PPP (kiwa palcem)
OdpowiedzUsuńI nie przeczytałam zdania ostrzegającego na początku notki więc gdy czytałam ten rozdział miałam jedno wielkie "O" na buzi i gęsią skórkę bo poznałam Czkawkę z innej strony wymyślonej przez Ciebie.. SUPER!!!!!! :D podoba mi się ta krwawa i mroczna strona jego osobowości (chyba powinnam odstawić książki na jakiś czas) :D oby tak dalej. :* weny życzę :*****
PS: to chyba mój najdłuższy komentarz w życiu :*
Nawet nie taki krwawy ten rozdział xDD Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSupcio rozdział. Już nie mogę się doczekać więcej ^^ mam nadzieje, że następny rozdział już wkrótce się pojawi... czekam cierpliwie. :*
OdpowiedzUsuń